czwartek, 19 marca 2009

Nieuczciwe praktyki rynkowe

Prawo zwalczania nieuczciwej konkurencji ma długie tradycje. O ile jednak chroni ono, obok interesu przedsiębiorców, także interes klientów, jest to ochrona jedynie uboczna. Dyrektywa 2005/29/WE o nieuczciwych praktykach handlowych za główny przedmiot ochrony przyjęła interes konsumentów. Implementująca ją do polskiego porządku prawnego ustawa z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym zawiera szereg śmiałych rozwiązań, ale i legislacyjnych nieporozumień. Pominę tu kwestie związane z poszczególnymi praktykami – ich katalog jest zbyt szeroki[1], aby można było chociaż zasygnalizować kłopoty interpretacyjne. Zwrócę więc uwagę na kilka problemów o bardziej generalnym charakterze.


Ustawa niemal kopiuje system cywilnoprawnych roszczeń z art. 18 ust. 1 u.z.n.k. Niemal, bo zrezygnowano z przeniesienia do u.p.n.p.r. roszczenia o zwrot bezpodstawnie uzyskanej korzyści, a ponadto w oryginalny sposób ujęto roszczenie o naprawienie szkody. Brak roszczenia o zwrot bezpodstawnie uzyskanej korzyści trudno uznać za lukę. To roszczenie w stosunkach konsumentów z przedsiębiorcami jest w zasadzie zbędne – ma sens jedynie w stosunkach horyzontalnych (między konkurentami). Z kolei „oryginalność” roszczenia o naprawienie szkody polega na dodaniu zwrotu „w szczególności żądania unieważnienia umowy z obowiązkiem wzajemnego zwrotu świadczeń oraz zwrotu przez przedsiębiorcę kosztów związanych z nabyciem produktu”. Tradycyjnie, jako przepis wprowadzający instytucję nietypową, omawiany art. 12 ust. 1 pkt 4 został przegłosowany w trakcie prac parlamentarnych bez żadnych uwag. A tymczasem zniweczenie umowy jako forma naprawienia szkody pojawiało się dotąd w zasadzie tylko w nielicznych wypowiedziach doktryny, jako jeden ze sposobów restytucji naturalnej. Trudno powiedzieć, dlaczego ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie tego typu roszczenia właśnie do przepisu dotyczącego odszkodowania – konsument może chcieć zniweczenia umowy bez konieczności wykazywania szkody. Zresztą, może to zrobić i teraz, występując z roszczeniem o usunięcie skutków nieuczciwej praktyki! Tym bardziej trudno odgadnąć cel, jaki przyświecał ustawodawcy przy konstruowaniu roszczeń.


Co więcej, jako jedyne państwo europejskie Polska przyznała legitymację czynną do występowania z roszczeniami indywidualnemu konsumentowi (zezwala na to dyrektywa w 9. motywie preambuły). Definiując konsumenta odsyła z kolei do przepisów kodeksu cywilnego, czyli do definicji uznającej za konsumenta osobę fizyczną, która dokonuje czynności prawnej w celu niezwiązanym z jej działalnością gospodarczą lub zawodową. Zabieg ten zasługiwałby na pochwałę gdyby nie to, że jego skutkiem musi być wykluczenie roszczeń osoby fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej lub zawodowej przed dokonaniem czynności prawnej! Innymi słowy, dopóki jestem jedynie adresatem pewnej praktyki, np. reklamy wprowadzającej w błąd (sfera faktów), a nie stroną czynności prawnej (sfera czynności konwencjonalnych), nie jestem konsumentem, a zatem nie przysługuje mi legitymacja czynna w procesie z przedsiębiorcą. Jest to o tyle niefortunne, że nieuczciwe praktyki rynkowe mogą wpływać (zob. art. 4 ust. 1 u.p.n.p.r.) na zachowanie przeciętnego konsumenta przed, w trakcie i po zawarciu umowy. W doktrynie proponowana jest interpretacja nakazująca uwzględniać (śladem dyrektywy) także dokonywanie przez osobę fizyczną czynności faktycznych[2], jednak trudno sobie wyobrazić odejście od jednoznacznej wykładni językowej przy tak precyzyjnym odesłaniu do definicji z art. 221 k.c.

Ponadto, sam fakt posiadania legitymacji czynnej nie oznacza, że naruszenie interesu konsumenta-powoda przesądzi o zasadności roszczenia. Do tego niezbędne jest zaistnienie nieuczciwej praktyki rynkowej, a jej definicja odwołuje się do pojęcia przeciętnego konsumenta (zob. art. 2 pkt 8 u.p.n.p.r.), a zatem wzorca normatywnego, wypracowanego przez orzecznictwo ETS. Można zatem wyobrazić sobie sytuację, w której konsument co prawda będzie legitymowany czynnie, ale praktyka naruszająca jego indywidualny interes wcale nie będzie nieuczciwa, ponieważ nie wywołałaby istotnego wpływu na podejmowanie decyzji przez „przeciętnego konsumenta”.

Wreszcie, kontrowersje wywołuje stosunek przepisów u.p.n.p.r. do przepisów u.z.n.k. Ustawodawca polski, inaczej niż niemiecki, nie zdecydował się na połączenie systemu zwalczania nieuczciwej konkurencji ze zwalczaniem nieuczciwych praktyk rynkowych w jednej ustawie. U.z.n.k. chroni zatem przede wszystkim interes konkurentów (choć, wtórnie, także konsumentów), a u.p.n.p.r. chroni przede wszystkim interes konsumentów (a także, ponownie wtórnie, interes uczciwych konkurentów). Można postawić pytanie, czy konkurenci mogą wystąpić z roszczeniami przeciwko przedsiębiorcy stosującemu nieuczciwe praktyki rynkowe, wobec pominięcia ich w umieszczonym w art. 12 u.p.n.p.r. katalogu podmiotów dysponujących legitymację bierną. Wydaje się, że tak, przy czym wymagałoby to uznania nieuczciwej praktyki za czyn nieuczciwej konkurencji. Biorąc jednak pod uwagę, że w art. 3 u.p.n.p.r. znalazł się wyraźny zakaz stosowania nieuczciwych praktyk rynkowych, a klauzula generalna z art. 3 ust. 1 u.z.n.k. obejmuje czyny sprzeczne z ustawą lub dobrymi obyczajami, naruszające interes przedsiębiorcy lub zagrażające mu, można stworzyć taką „piętrową” konstrukcję. Tym samym, przedsiębiorca, którego interes został zagrożony lub naruszony stosowaniem nieuczciwej praktyki, może wystąpić z roszczeniami, ale z art. 18 ust. 1 u.z.n.k. Dysponuje zatem szerszym ich katalogiem (ma także wspomniane roszczenie o wydanie korzyści).

Trudno powiedzieć, jaką rolę odegra omawiana ustawa w zwalczaniu nieuczciwych praktyk rynkowych. Z jednej strony nie brakuje potencjalnych adresatów pozwów. Z drugiej, czy polscy konsumenci są gotowi występować na drogę sądową? Być może skłoni ich do tego ułatwienie dowodowe umieszczone w art. 13 u.p.n.p.r. (to przedsiębiorca musi udowodnić, że dana praktyka nie jest nieuczciwą praktyką wprowadzającą w błąd!). Być może ułatwieniem będzie proponowana instytucja pozwu zbiorowego. Być może jednak ustawa nie znajdzie zastosowania w praktyce, a śmiała decyzja ustawodawcy trafi w próżnię.

Autor: Bohdan Widła
[3]



[1] Co zresztą było krytykowane jako przejaw „braku zaufania” do sędziów, zob. J. Szwaja, A. Tischner, Implementacja dyrektywy 2005/29/WE o zwalczaniu nieuczciwych praktyk rynkowych do prawa polskiego, „Monitor Prawniczy” 20/2007, s. 1117.

[2] A. Michalak, Przeciwdziałanie nieuczciwym praktykom rynkowym. Komentarz, Warszawa 2008, s. 56.

[3] Poglądy prezentowane w niniejszym tekście są efektem współpracy Wojciecha Jarosińskiego i niżej podpisanego.

2 komentarze:

  1. Mam pytanie: jak ETS definiuje wzorzec normatywny "przecietnego konsumenta"? Czy przecietny polski konsument jest rowny przecietnemu konsumentowi holenderskiemu albo brytyjskiemu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie rzecz ujmując - nasza ustawa zawiera kopię tej definicji, a mówi ona o konsumencie, który jest "dostatecznie dobrze poinformowany, uważny i ostrożny; oceny dokonuje się z uwzględnieniem czynników społecznych, kulturowych, językowych i przynależności danego konsumenta do szczególnej grupy konsumentów, przez którą rozumie się dającą się jednoznacznie zidentyfikować grupę konsumentów, szczególnie podatną na oddziaływanie praktyki rynkowej lub na produkt, którego praktyka rynkowa dotyczy, ze względu na szczególne cechy, takie jak wiek, niepełnosprawność fizyczna lub umysłowa".

    Czyli, odpowiadając na zadane pytanie, nie - ponieważ należy uwzględniać czynniki kulturowe i społeczne. To jest pogląd wypowiedziany przez ETS bodaj w orzeczeniu Estee Lauder (Lifting).

    Co do samych wypowiedzi ETS

    OdpowiedzUsuń